wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 2

Irytujący dźwięk budzika rozległ się po pokoju gdy wskazówki zegara pokazywały godzinę 6:00. To idiotyzm aby o siódmej rano, w sobotę, organizować treningi. Przez bite dwie godziny w złym humorze będę musiała użerać się z jakimś idiotą, który uważa się za lepszego ode mnie. Niechętnie wstała z łóżka i spojrzałam na moją przyjaciółkę. Nadal smacznie spała na swoim łóżku. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam ciepły prysznic. Następnie ubrałam się w szare dresy i czarny podkoszulek. Był październik i poranki były chłodne więc narzuciłam na siebie szarą, szeroką bluzę zakładaną przez głowę. Wysuszyłam mokre włosy i byłam gotowa. Nie malowałam się. Nie widziałam w tym najmniejszego sensu gdyż po treningu i tak nic by z niego nie zostało. Gdy wychodziłam z pokoju była już siódma. Nie przejęłam się tym zbytnio bo słynęłam z braku punktualności. Postanowiłam jednak przyspieszyć kroku bo chyba nie wypada spóźniać się na pierwsze zajęcia z nowym nauczycielem. Ciekawe kim on jest i dlaczego zdecydował się mnie uczyć. Mógł olać jak wszyscy inni ale tego nie zrobił.
- Sory za spóźnienie – powiedziałam wchodząc do sali gimnastycznej. W pierwszej chwili wydawało mi się że jest pusta ale po chwili dostrzegłam siedzącą pod ścianą postać
- Zaczniesz od rozgrzewki i pobiegasz trochę – widziałam jak wstaje i idzie w moim kierunku.  Miał około 25 lat i dwudniowy zarost który dodawał mu uroku. Był ubrany w białą, przylegającą do ciała bluzkę z długim rękawem i czarne dresowe spodnie.  Bez dalszych wyjaśnień wyszedł z sali. Poszłam za nim i zobaczyłam że już jest w połowie okrążenia. Przyspieszyłam tempa aby go dogonić.  Po jakimś czasie mi się to udało. Dopiero teraz mu się przyjrzałam. Widziałam go już wcześniej. Dokładnie w dzień powrotu ze szpitala gdy dyrektorka wezwała mnie do siebie. Był razem z grupką nauczycieli w gabinecie kiedy dyrektorka wydawała na mnie wyrok. Przez większość czasu stał z tyłu i nie odzywał się ale kiedy szala przechylała się na moją niekorzyść stanął po mojej stronie. Chociaż był nowy w szkole wydawało się, że ma nieskazitelną reputację gdyż nauczyciele słuchali jego argumentów bez sprzeciwu.
- Dlaczego to zrobiłeś? – spytałam przegrywając z ciekawością 
- Co? – spytał zerkając na mnie przez ułamek sekundy
- Wstawiłeś się za mną a potem wyraziłeś chęć trenowania mnie. Mogłeś postąpić jak reszta nauczycieli i pozbyć się mnie – mruknęłam
- Bo każdy zasługuje na drugą szansę – powiedział i przyspieszył tempa.
Przez blisko dwie godziny biegaliśmy po terenie szkoły. Nie widziałam w tym najmniejszego sensu ale nie sprzeciwiałam się gdyż moje ciało nie zregenerowało się jeszcze do końca po wypadku i nie sądzę aby wyczerpujący trening temu służył. Nie przeczę że nie męczyłam się tym bieganiem bo owszem tak. Gościu ma świetną kondycję.
- Po cholerę tyle każesz mi biegać? – spytałam gdy biegliśmy ostatnie okrążenie
- Co zrobisz jeśli ktoś cię zaatakuje a ty nie będziesz miała broni? – odpowiedział pytaniem jednocześnie udając że nie słyszał „brzydkiego słowa”. Osobiście zdarza i się używać o wiele gorszych ale nauczyciele czepiają się nawet tego łagodnego „cholera”
- Zależy od sytuacji – powiedziałam z głupim uśmieszkiem
- To nie żarty. Bywają sytuacje gdzie nie masz broni i stoisz oko w oko z zabójcą, do tego musisz zapewnić bezpieczeństwo podopiecznego. Co w tedy robisz?
- Próbuję go obezwładnić  - wzruszyłam rękami
- A jeśli jest od ciebie dużo większy i ma znaczną przewagę? Co robisz? – kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi
- Dobra, poddaje się – powiedziałam zatrzymując się.
- Uciekasz – powiedział stając koło mnie
- To jakiś żart? – omal nie wybuchnąłem śmiechem
- Nie.
- Ale co z tego że ja będę w stanie uciec. Jakiś biznesmen którego będę chronić na pewno nie dałby rady nadążyć.
- Uwierz mi. Jeśli ma się dobrego ochroniarza, osobę której jesteś w stanie powierzyć  życie zrobisz wszystko co ci każe nawet dokonasz czegoś ponad własne siły, poza tym są w życiu sytuację do których nie przygotuje cię szkoła. Nie chce cię okłamywać.
- Co masz na myśli? -  nie wiedziałam o nim wiele a coraz bardziej chciałam poznać jego przeszłość
- To twój ostatni rok w szkole. Po skończeniu roku szkolnego opuścisz mury szkoły i będziesz zdana na siebie. Co więcej będziesz odpowiedzialna za kogoś innego.  Moim zadaniem jest cię do tego przygotować więc rób co mówię a dobrze na tym wyjdziesz – powiedział i wznowił bieg.
Po treningu wróciłam do pokoju. Alison już nie było. Był sobotni poranek i pewnie jak wszyscy inni uczniowie była na stołówce. Co do mnie to kilkugodzinny trening na pusty żołądek nie był dobrym pomysłem.  Wzięłam prysznic i przebrałam się w normalne ciuchy składające się z jasnych jeansów, białej bokserki i bluzki „nietoperki” z rękawem 3/4. Włosy związałam w niedbałego koka, do kieszeni wrzuciłam telefon i wyszłam z pokoju. Skierowałam się w stronę stołówki. Tak jak się spodziewałam zastałam tam Ali w towarzystwie chłopaków.
- O jesteś! – ucieszyła się moja przyjaciółka
- Jak było? – spytał mnie Lucas
- Przez cały trening biegałam – mruknęła podkradając Mattowi kanapkę
- Ej! To moje!
- Masz problem – powiedziałam konsumując kanapkę
- A ty szczęście, że trenujesz pod okiem Christophera Millera – powiedział Lucas czym kompletnie mnie zaskoczył
- Co masz na myśli? – zainteresowałam się
- Trzymaj – powiedział wyciągając z plecaka szkolną kronikę. Kazał mi otworzyć na 2006 roku i tak też zrobiłam. Znalazłam tam zdjęcie mojego nowego mentora.
- Był uczniem tej szkoły? – spytałam zdziwiona
- Tak, ale mam coś lepszego- powiedział robiąc coś w laptopie.
- Co masz na myśli? – spytał wyraźnie podekscytowany Matt. Zawsze lubił te klimaty.
- Kiedy tu trafił jego nazwisko wydało mi się znajome. Wiecie, mój tata też jest w tej branży i od najmłodszych lat miałem z tym do czynienia. Zacząłem grzebać i coś tam znalazłem
- Czyli? – niecierpliwiłam się
- Był najlepszym uczniem w szkole. Ustanowił nowy rekord w wynikach polowych. Zaraz po zakończeniu roku szkolnego dostał się do ochrony w Białym Domu. Spędził tam trzy lata i nie raz został odznaczony za swoją służbę.
- To co się stało, że trafił tu? – teraz mnie zaciekawił. Facet z taką reputacją nie powinien być nauczycielem.
- Nie wiadomo.  Ślad się urywa. Wszystko utajnione.
- Nie rozumiem – powiedziałam analizując słowa przyjaciela – co facet który ochraniał ludzi w Białym Domu robi jako nauczyciel na jakimś zadupiu?
- Też nie wiem. Pytałem taty ale nic nie chciał mi powiedzieć. To grubsza sprawa.
- Zaraz – odezwała się pierwszy raz od jakiegoś czasu Alison – czy twój tata nie zajmuje się przydzielaniem zadań?
- Tak. Jest członkiem komisji ale albo nic nie wie albo nie może powiedzieć
- Chyba że złamał prawo i został ukarany zesłaniem tutaj – ahh…. Matt i jego teorie spiskowe

Resztę dnia spędziłam z przyjaciółmi nie licząc popołudniowej sesji terapeutycznej i wieczornego treningu. Znowu biegaliśmy ale tylko godzinę. Drugą godzinę demonstrowałam swoje umiejętności.
Myślami ciągle wracałam do naszej porannej rozmowy z przyjaciółmi i porównywałam ją z tym co Chris mówił mi podczas porannego treningu. Zastanawiałam się czy nie ma w tym drugiego dna. To co mówił… na pewno było szczere ale nie wydaje mi się aby nawiązywało do tego co spotkało go w Białym Domu. Coś musiało stać się potem a ja chce dowiedzieć się co to takiego.  Christopher Miller jest dla mnie zagadką a ja chce poznać prawdę. Co takiego się stało że jest taki… taki… taki z zasadami. Sztywny i wiecznie opanowany. Nie reaguje na moje zaczepki i kąśliwe uwagi. Wszyscy inni nauczyciele na jego miejscu już dawno wysłałoby mnie do dyrektorki. Jedyne co o nim wiem to to, że pochodzi z Anglii, od przedszkola mieszka na terenie tej placówki i w młodości zdarzały mu się różne wybryki, jednakże szkołę ukończył jako najlepszy uczeń i do tej pory nikt nie pobił jego wyników. W internecie można sporo się dowiedzieć na temat różnych ludzi szczególnie związanych z rządem. O Chrisie było wiele informacji aż do 2008 roku. Potem ślad się urywa. Tak jakby w 2008 roku człowiek o imieniu Christopher Miller przestał istnieć. Przez pięć lat nie było po nim śladu i nagle, w 2013 roku pojawia się w naszej szkole jako nauczyciel. Do tego wstawia się za zbuntowaną uczennicą z „problemami emocjonalnymi”. 

________________________
_________
Na razie rozdziały będą pojawiały się raz w miesiącu, przepraszam za to ale musicie mnie zrozumieć. W wakacje ich częstotliwość może się zwiększyć ;)

5 komentarzy:

  1. Świetne! Ale za bardzo przypomina "akademię wampirów"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem ale obiecuję że to tylko z początku ;)

      Usuń
  2. Zaciekawiłaś mnie i czekam na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybciej niż za miesiąc :)
    carolina25

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział! Z niecierpliwością czekam na next.
    Weny życzę xD

    OdpowiedzUsuń
  4. A więc Rose i Chris to troszkę taka wersja Rose i Dymitra. Heh uwielbiam Akademię Wampirów. Uwielbiam Stany Zjednoczone. Uwielbiam Brytyjczyków, a z tego co tu pisze, to Chris pochodzi z Anglii. Ależ trafiłaś w mój gust. Szukałam takiego opowiadania od bardzo dawna i proszę. Gdybyś nie napisała do mnie na kotku, pewnie nigdy nie dowiedziałabym się o istnieniu tego bloga.
    Opowiadanie jest genialne! Dziewczyno, masz talent. Rzadko spotykam tak dobre opowiadania.
    Mam nadzieję, że rozdziały jednak będą pojawiać się częściej niż tylko raz w miesiącu. Ja tyle nie wytrzymam!!!
    rebeldzica (z kotka)

    OdpowiedzUsuń