niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 12

- Tak myślałem, że cię tu znajdę - Chris wszedł na salę niemalże bezszelestnie - za dziesięć minut rozpoczną się testy psychologiczne a ty masz nazwisko zaczynające się na literę "C"
- Jakbym nie wiedziała - powiedziałam przełykając kolejne winogrono - po jaką cholerę mam brać w tym udział jak jeszcze kilka miesięcy wcześniej chodziłam regularnie na spotkania z tym samym psychologiem?
- Takie są przepisy - powiedział siadając koło mnie. Gdybym miała wybierać, to wolałabym aby położył się koło mnie. Wtedy mogłabym przytulić się do jego umięśnionej klatki piersiowej i chodź raz poczuć się potrzebą i bezpieczną. Rose, ogarnij się - Jeśli mowa o przepisach. Masz dwie opcje
- Czy któraś z nich pozwala mi nie brać udziału w tym idiotycznym przedstawieniu? 
- Nie. Według przepisów możesz zezwolić na to aby twój instruktor prowadzący był obecny podczas rozmowy z psychologiem, co muszę przyznać rzadko się zdarza, bądź w pokoju jesteś sama z osobą przeprowadzającą badanie a instruktor poznaje tylko suchy, okrojony raport bez żadnych szczegółów. Musisz to przemyśleć bo w twoim przypadku może zdarzyć się sytuacja, że Sonia Colins odniesie się do waszych wcześniejszych rozmów i poruszanych w nich problemów. Na razie nie musisz podejmować decyzji.
- OK - ale już wiedziałam jaka ona będzie - Za dwa dni zawody, pięć bal szkolny a za osiem dni zaczynają się święta. Masz dla mnie jakieś rady na zawody?
- Rób to co robisz na treningach ze mną a na pewno wygrasz.
- Biegi mam gwarantowane
- A pod koniec roku, na kolejnych zawodach, jeszcze przed egzaminami końcowymi, będziesz mogła wziąć udział w zawodach z pływania. Już teraz mogę obiecać ci, że w przyszłym półroczu zmniejszę czas jaki poświęcasz na bieganie o połowę
- Jaki basen?
- Nie słyszałaś? - moja mina musiała mówić sama za siebie bo kontynuował - no jasne, czasem zapominam o tym, że jesteś uczennicą... Dyrekcja w czasie ferii zimowych wybuduje krytą pływalnie w podziemiach szkoły. Dlatego zamiast tyle biegać, zaczniesz pływać - uśmiechnął się szeroko
- I to jest dobra myśl - zdecydowanie bardziej lubiłam pływanie od biegania.
- Nie zgodziłaś się na spędzenie świąt z rodziną przyjaciółki? - spytał po chwili ciszy
- Już nawet nie proponowała mi tego. Wie jaka będzie odpowiedź.
- Na prawdę masz zamiar spędzić święta w szkole?
- Ja tam nie psuję. Nie pasuję do pełnej, szczęśliwej, kochającej się rodziny. To nie mój świat. Mimo, że mam rodziców, czuję się tak, jakbym była sierotą.
- Nie możesz tak myśleć. Nie ważne co się dzieje między wami, oni są twoimi rodzicami. Może ci tego nie okazują, bo może sami nie doświadczyli tego w dzieciństwie, nie potrafią okazywać ci uczuć. Ale kochają cię.
- Chris...
- Taka jest prawda, nic tego nie zmieni.
- Nie znasz ich. Oni chyba nie są zdolni do miłości. Nawet miedzy sobą jej nie okazują. Czasem się zastanawiam jakim cudem ja i mój brat przyszliśmy na świat. Ale może wtedy było inaczej. Może wtedy praca nie przysłaniała im innych aspektów życia.

Kiedy przyszliśmy na miejsce wszyscy uczniowie wraz z trenerami już tam byli. Chris dołączył do innych nauczycieli a ja wzrokiem szukałam jakiegoś wolnego miejsca. Niestety znalazłam tylko szczerzącego się Lucasa. Podeszłam do niego i bez pytania o pozwolenie usiadłam na jego kolanach.
- Niech zgadnę, jesteś cholernie podekscytowany - powiedziałam na przywitanie
- Jasne, że tak. W końcu będą mi grzebać w mózgu
- A nie pomyślałeś o tym, że kiedy Collins odkryje jak powalony jesteś to wyśle cię do psychiatryka?
- Ja? Psychicznie chory? - spytał udając oburzenie
- Przepraszam bardzo, kto wysadził w powietrze klasę?
- I to niby moja wina? Skąd miałem wiedzieć, że to tak zadziała? To była moja pierwsza lekcja chemii w życiu.
- No właśnie idioto. Kto robi doświadczenia, bez nadzoru nauczyciela, na pierwszej lekcji w życiu?
- Ale ja widziałem to na filmie!
- Boże, z kim ja żyje - mruknęłam chowając głowę w zagłębieniu jego szyi
- Poza tym jeśli ciebie tam nie wysłała to i mnie nie wyśle - odgryzł mi się
- Dobra, teraz tak na serio, bierzesz ze sobą do środka nauczyciela?
- Marka? Teraz to ciebie pogrzało? - powiedział ciszej - może i nie jest zły ale dla bezpieczeństwa wolę wejść sam. Poza tym chyba nikt na to się nie decyduje.

Po jakichś dziesięciu minutach z pomieszczenia wyszła Alice, po niej było kilku kolegów i przyszła kolej na mojego przyjaciela. Podobnie jak pozostali wszedł sam. Siedział tam dobre dwadzieścia minut. Kiedy wyszedł uśmiechnął się do mnie szeroko i zamiast udać się do swojego pokoju podszedł do mnie, wziął na ręce i usiadł na moim, a wcześniej jego miejscu, i posadził mnie na swoich kolanach.
- Czemu nie poszedłeś do pokoju? - spytałam zdziwiona
- Będę wspaniałomyślny i poczekam na ciebie. Poza tym muszę ci się pochwalić.
- Czym takim?
- Sonia powiedziała, że idealnie nadaję się do ochrony.
- Czyli jednak ochrona? - spytałam niemrawo
- Ta.. chyba lepiej się w tym odnajdę. Może kiedyś, w przyszłości zmienię profesję ale zacznę od ochrony.

Kolejne minuty spędziliśmy na rozmawianiu o zbliżających się zawodach i balu. Było oczywiste, że dziewczyny będą rywalizowały na równi z chłopakami, dlatego też nie nastawiałam się na pierwsze miejsce ale nie pogardziłabym drugim albo trzecim. Ale moim głównym celem jest utrzeć nosa Luckowi. Ustaliliśmy też, że na bal pójdziemy razem, skoro żadne z nas obecnie z nikim się nie spotyka. Chwilę potańczymy, pokażemy się nauczycielom a potem zwiniemy się do pokoju i w czwórkę urządzimy sobie kameralną imprezkę z alkoholem.
- Rosalie Carter? - usłyszałam swoje nazwisko wiec wstałam z kolan przyjaciela i ruszyłam w stronę gabinetu. Zatrzymałam się jednak przy nauczycielach
- Panie Miller?
- Tak?
- Wrażam zgodę na pana obecność podczas rozmowy z psychologiem - czułam się bardzo dziwnie zwracając się do niego tam oficjalnie. Chris ruszył za mną do gabinetu a na korytarzu zapanowało poruszenie. Jestem pierwszą osobą która się na to zgodziła.
- Rose, jesteś tego pewna? - spytała mnie Sonia widząc w drzwiach naszą dwójkę.
- Tak
- No dobrze.... Siadajcie w takim razie. Nad rozmową z tobą głowiłam się już od kilku dni, biorąc pod uwagę, że trochę czasu spędziłyśmy w tym gabinecie. Miałam już nawet ułożone pytania w odpowiedniej kolejności ale Lucasa z którym jakiś czas temu przeprowadzałam rozmowę, sprawił że zacznę od innego pytania - co ten kretyn jej nagadał? - Podczas naszej rozmowy Adams powiedział, że byliście kiedyś razem - poczułam na sobie palący wzrok mentora
- Tak, ale dość szybko zerwaliśmy
- On też tak powiedział, jednak kiedy wyszłam na korytarz i zobaczyłam was razem nie byłam pewna czy przypadkiem źle go nie zrozumiałam
- Nie jesteśmy razem. Ten nasz związek to był jeden wielki niewypał. Wiem, że z boku może wyglądać to zupełnie inaczej bo nasze zachowanie jest dość... specyficzne ale prawda jest taka, że nie jesteśmy razem.
- Czy nie odbiło się to na waszej przyjaźni?
- Będziesz drążyć ten temat dalej? - poczułam kopnięcie - będzie PANI drążyć ten temat dalej? - poprawiłam się. - Tak na prawdę w momencie kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić nic się nie zmieniło. Zachowywaliśmy się jak dawniej czyli tak jak zachowujemy się teraz. Dlatego szybko doszliśmy do wniosku że to nie ma sensu. Nasz "związek" trwał chyba niewiele ponad tydzień, może dwa.
- Dlaczego zgodziłaś się na obecność swojego mentora? Nikt inny się na to nie zdecydował.
- Bo nigdy nie robię tego co wszyscy. Lubię być oryginalna. - przyglądała mi się chwilę uważnie po czym odczytała kolejne pytanie. Przecież nie powiem jej, że zgodziłam się na jego obecność dlatego, że zna całą prawdę i że chyba, nawet na pewno, go kocham.
- Czy nadal uważasz, że wybór profesji to nie tylko wyrażenie sprzeciwu rodzicom którzy widzieli cię w roli prawniczki? - na pytanie o rodzicach jęknęłam głośno
- Znowu to samo. Nie, robię to tylko i wyłącznie ze względu na siebie.
- Nie boisz się tej presji, która wiąże się z ochroną?
- Chyba jednak wybiorę pracę w terenie, pod przykrywką, misje specjalne. Jeśli oczywiście dostanę propozycję.
- Co sprawiło, że zmieniłaś zdanie?
- Chyba udało mi się poznać lepiej swoją osobowość.
- Nadal męczą cię koszmary senne?
- Rzadko.

Rozmowa trwała jeszcze dobre dwadzieścia minut. Chris udawał, że wcale go tam nie ma ale wiedziałam, że słucha uważnie i wyciąga tylko sobie znane wnioski. Przy niektórych pytaniach czułam jego wzrok na swojej osobie. Szczególnie przy pytaniu czy zaufałam komuś i powiedziałam całą prawdę o sobie. Na szczęście Sonia nie drążyła tematu po tym jak odpowiedziałam zdawkowe "Tak". Kiedy wyszliśmy z gabinetu Miller powiedział, że widzimy się na treningu i poszedł w przeciwnym do mojego kierunku.
Nasz wydział miał odwołane lekcje w dzisiejszym dniu więc czas który pozostał mi do treningu spędzałam z najlepszym przyjacielem. Szukaliśmy odpowiedniego miejsca na ferie zimowe. Zgodnie z coroczną tradycją całą czwórką jechaliśmy w wybrane wcześniej miejsce. Kiedyś, gdy byliśmy młodsi towarzyszyli nam rodzice ale od trzech lat mieliśmy pozwolenie na samotne wypady. Już wcześniej ustaliliśmy, że w tym roku odwiedzimy Hawaje, teraz zostało wybrać nam wyspę i hotel.

Na trening przyszłam jeszcze przed czasem, co rzadko mi się zdarza. Christopher już ma mnie czekał.
- W tym roku szkoła na święta będzie zamknięta - oznajmił mi, kiedy byłam w trakcie rozgrzewki
- Jak to?!
- Zaczną przygotowania do budowy basenu i ze względu na jakieś tam opary które będą wydobywały się podczas kucia podłogi, w budynku nie mogą znajdować się ani uczniowie ani nauczyciele.
- W święta?!
- Pamiętaj, że ze szkoły dostajecie więcej dni wolnych niż mają ich zwykli ludzie. Chcą zacząć jak najwcześniej aby zdążyć przed początkiem nowego semestru.  Po waszym powrocie z przerwy świątecznej przygotowania powinny być skończone. Cała piwnica będzie zamknięta, prace wstrzymane aż do ferii. Dyrektor Clark wezwała mnie dzisiaj do siebie do gabinetu i powiedziała, że byłaś jedynym uczniem zostającym na święta w szkole. Dlatego powiedziałem, że się tym zajmę
- Niby jak?
- Na święta lecisz ze mną do Anglii

_____________________________
Flaki z olejem itp. dlatego PRZEPRASZAM. Prawda jest taka, że ten i jeszcze na oko jakieś 4-5 rozdziałów będą takie niejakie... Potem mam nadzieję, że was zaskoczę... Jesteśmy w jakiejś połowie opowiadania, może nawet już przekroczyliśmy półmetek, nie wiem ile wyjdzie mi tych rozdziałów... Wiem, że chce zakończyć to opowiadanie jak najszybciej, aby tak was nie męczyć...
Teraz najważniejsze. PRZEPRASZAM ZA TE OPÓŹNIENIA!  musicie jednak zrozumieć, że koniec roku wiązał się z poprawami i nawałem nauki. Teraz będą wakacje i obiecuję, że jeśli tylko będą komentarze i będę miała jakąkolwiek wenę to rozdziały będą się pojawiały raz na tydzień. Może nawet zdążę z epilogiem przed wrześniem? Ostatecznie październikiem? No nic... Nie przedłużam

8 komentarzy = nowy rozdział

12 komentarzy:

  1. Czyżbym była pierwsza? ;3
    No cóż, oczywiście że ci wybaczam, bo sama wiem jak jest. Chociaż mój urok osobisty bardzo pomógł z z zagrożenia, nie robiąc dosłownie nic, tylko poprawiając jeden sprawdzian, wyszłam na 3 ;3
    No, ale nie chwaląc się (skromna ja) ...
    A ja wiem, czemu tam jest basen i dlaczego ona woli pływanie od biegania !! Ale wam nie powiem, będę wredną zuozą xD
    Hahahaha, ale ja jestem głupia.
    Wgl. obrazisz się, jak wbiję na Sandomierz z koleżanką i sobie połazimy w te i z powrotem bez sensu? xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ło żesz kurwa mać, to jest zajebiste !!!! Fakt, troszeczkę spóźniony , ale doskonale cie rozumiem. Z końcu koniec roku do czegoś zobowiązuje, nie? Trzeba nadrobić cały rok opierdalania sie (przynajmniej w moim przypadku) xD no, ale wracając do rozdziału: Dniwgmgdtdgwmpmtmhwtmtdtdpjpwgwtmdgjgwgxtmtmgagdgwjxtmpdgwapdgwpdpm Kuźwa no mega ! Jakie flaki z olejem.?! Ten rozdział - jak już porównujemy do jedzenia - jest ciastem z truskawkami mojej mamy (a co jak co, piec to Ona potrafi ;***) ! No już nie mogę sie doczekać jak w wakacje rozdziały będą częściej :) no i nie mogę sie doczekać świąt Rose z Chris'em:D:D:D:D:D no to ten...... Weny i pisz szybko kolejny, a wy ludzie dobrej woli czytający tego wspaniałego bloga KOMENTUJCIE DO CHOLERY BO CHCE NOWY ROZDZIAŁ :D:D/
    Kamyla,
    Kama^^,
    K.M,...
    Jak wolisz ..;) XX

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, niech się w końcu zbliżą do siebie!:D
    ~A

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, tylko brakuje mi trochę ich zbliżeń.

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie jest serio świetne, tylko proponuję Ci je powysyłać do różnych spisów. Myślę, że dużo więcej ludzi będzie odwiedzało twojego bloga. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Co by tu napisać? A już wiem! Rozdział jak zawsze przecudowny. Nie mogę się doczekać co się wydarzy podczas tych wspólnych świąt

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobry, tylko strasznie powoli rozwija się akcja.

    OdpowiedzUsuń
  8. fajny rozdział, mam nadzieję że w następnym będzie już ich wyjazd.. tam trochę gorętszych scen xdd tak wiem jestem głupia.. Życzę dużo weny :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak ,tak. Więcej ich no wiesz bliższych scen. Nie żebym coś sugerowała ....

    OdpowiedzUsuń
  10. Doczekamy się dzisiaj rozdziału?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział pojawi się jutro :) I na przyszłość proszę wszelkiego rodzaju pytania zadawać w przeznaczonej do tego zakładce.

      Usuń